poniedziałek, 16 grudnia 2013

Krem z olejkiem arganowym, olejkiem z dziekiej róży i olejkiem z nagietka

Po długim czasie przyszedł czas na przedstawienie wam mojego pierwszego, samodzielnie zrobionego kremu.


SKŁAD:
  • baza- krem nivea - jedna łyżeczka;
  • olejek arganowy - 10 kropli;
  • olejek z nasion dzikiej róży - 15 kropli;
  • olej z nagietka - jedna łyżeczka. 

  Krem jest przeznaczony do cery suchej stąd duża zawartość olejków. Nie wiem jak się sprawdził by na cerze mieszanej lub tłustej ale mógłby ją zapychać.

Moim głównym założeniem było zadbanie o cerę po lecie i poprawić jej stan ogólny. To wszystko mi się udało.
Konsystencja jest stała, dość zbita, praktycznie taka sama jak mojej bazy czyli kremu Nivea:)
Krem zamknęłam w małym szklanym wcześniej odpowiednio odkażonym pojemniczku, robię go niewiele bo chcę jeszcze pokombinować ze składem. Jedna 'produkcja' wystarcza mi na 1-1.5 tygodnia. 
Przy robieniu tego typu kosmetyków ważne jest aby robić to w miarę sterylnie i nie dotykać wczesniej składników gołymi palcami, ponieważ to znacznie skraca jego przydatność, zmienia zapach i zapewne działanie.


Co zauważyłam po kilku tygodniach stosowania:

  • skóra wyrównała koloryt,
  • zniknęły przebarwienia,
  • zniknęły zmarszczki mimiczne wywołane letnim słońcem,
  • zauważyłam znacznie mniej widocznych żyłek,
  • niemal zupełnie zniknęło łuszczenie się skóry w ciągu dnia,
  • nadaje się pod podkład,
  • ślady po krostkach szybciej się leczą 2-3 dni.
To krem pielęgnujący, poprawiający ogólną kondycję cery, nie zatrzymał pojawiania się krostek ale to zredukował. Moja siostra zgodziła się go wypróbować, więc powiem wam jeszcze za jakiś czas jak działa na skórze normalnej z dużą skłonnością do powstawania pryszczy i wyprysków.
Swój eksperyment uważam za udany:)

Co o tym myślicie? Warto według was się w to bawić? Może już coś takiego robiliście?

niedziela, 15 grudnia 2013

Avon Instinct woda perfumowana- opinia

Jeśli jeszcze ktoś choruje na świąteczną gorączkę i związany z nią brak pomysłów na prezenty, dobrym rozwiązaniem może się okazać nowy zapach od Avon- woda perfumowana Instinct.


Zapach z kategorii kwiatowo- owocowo- drzewnej.
Według opisu producenta zapach uwalnia najskrytsze pragnienia intensywną mieszanką musującej zieleni i egzotycznej kamelii z delikatną nutą zmysłowego drzewa sandałowego.

NUTA GŁOWY:  mandarynka, zielone rośliny, karambola.
NUTA SERCA:  kamelia, peonia, lilia wodna, 
NUTA BAZOWA:  drzewo sandałowe, bursztyn.


Moje osobiste wrażenia z tym zapachem są pozytywne. Zapach jest przyjemny, ale brakuje mu TEGO CZEGOŚ. Wiem, że już kiedy taki zapach wąchałam, nie jest niepowtarzalny, obłędny ale ładny. Zapach utrzymuje się na skórze i ubraniu cały dzień i następnego dnia już go nie ma ale to w końcu woda perfumowana a nie oryginalne perfumy. 
Polecam osobom lubiącym relaksujące ale nie nudne kwiatowe zapachy.

Cena: 70 zł.

wtorek, 10 grudnia 2013

Bell Glam Wear od Bell- miłe zaskoczenie

Marka Bell przyzwyczaiła mnie do tego że ich kosmetyki są albo do niczego albo naprawdę świetne! Ten błyszczyk zalicza się do drugiej grupy:)


Trafił w moje ręce w lato i nie używałam go od razu bo aktualnie miałam kilka napoczętych pomadek i błyszczyków i nie chciałam robić w torbie sztucznego tłumu bo i tak trudno tam coś znaleźć;)

Na początku jesieni użyłam go po raz pierwszy i zostałam zauroczona. 
Opakowanie jest ładne, wygodne w użyciu widać kolor produktu i jego ilość.


Aplikator jest zakończony delikatną, włochatą gąbeczką, niezwykle miłą w zetknięciu z ustami, bardzo ułatwia nakładanie, wręcz na wyczucie.

Produkt zawiera składniki nawilżające i wygładzające które tak też wpływają na usta. Utrzymuje się długo jak na błyszczyk tego typu, nawet 2-3 godziny bez jedzenia i picia. 
Chroni usta przed zimnem i wiatrem.
Na ustach wygląda bardzo naturalnie, rozświetla, nabłyszcza, daje efekt mokrych ust i ich nie skleja!
Mam odcień nude, który nie barwi ust lecz dodaje im takiego koralowego połysku.
Nie mam temu produktowi nic do zarzucenia może poza wydajnością.  Opakowanie nie jest duże, produkt dość gęsty więc szybko się zużywa.
Cena również jest przystępna.

  Moja ocena to: 4/5    



Cena: 13 zł.


czwartek, 5 grudnia 2013

Przesyłkowo:)

To był tydzień przesyłek, niektóre zaskakująco ekspresowe:)

1. Przesyłka od Adidas:
  • antyperspirant 'control ultra protection cool&care' w areozolu,
  • antyperspirant  'fresh cool&care' w kulce,
  • krem pod prysznic,
  • płyta z ćwiczeniami Ewy Chodakowskiej 'Skalpel wyzwanie',
  • książka (dziennik) Ewy "Rok z Ewą Chodakowską'.

Antyperspirantów Adidas używam od lat i ciągle mi odpowiadają, nigdy w tym temacie nie eksperymentowałam. Trening może na wiosnę, bo obecnie pracuję nad masą żeby było w czym rzeźbić;D
A książka mnie zaskoczyła, bo myślałam że to będzie faktycznie książka do poczytania na długie wieczory a okazała się być dziennikiem, w którym można zapisywać swoje całoroczne zmagania ze swoim ciałem podczas ćwiczeń.


Można opisać swój nastrój, wymiary, nastawienie i chyba wszystko co potrzebne:) 

2. Przesyłka od Lady Speed Stick
  • 3 antyperspiranty (znowu) z serii aloesowej dla wrażliwej skóry pod pachami.
Nigdy ich nie używałam więc będzie okazja trochę potestować:) Firma wysłała nagrodę ekspresowo.

 

3. Perfumy Avon 'Instinct'
Ich recenzję niedługo zrobię na blogu. Zapach ciekawy ale moich instynktów nie porwał;) Może jestem zbyt wybredna.



Podsumowując, zrobiło się antypotowo, więc nic tylko się pocić:) 
Chyba niedługo zrobię jakieś rozdanie bo trochę mi się narobiło kosmetyków, zarówno kolorowych jak i pielęgnacyjnych, a co ja z tym będę robić, paczuszki na święta? Hehe, no może i trochę;)

czwartek, 21 listopada 2013

Olejek z nagietka zrobiony samodzielnie!:)

To mój pierwszy olejek zrobiony samodzielnie, jestem z niego dumna i mam nadzieję że będzie mi dobrze służył.



Kilka słów na temat jego historii i właściwości.
Nagietek był rośliną czczoną wśród starożytnych cywilizacji Majów i Inków jako 'kwiat słońca' dany przez bogów ludziom dla ich zdrowia, dobrobytu i szczęścia.

Właściwości przy stosowaniu zewnętrznym:
  • nawilża skórę,
  • wygładza i wyrównuje koloryt skóry,
  • koi następstwa stłuczeń, siniaki,
  • wspomaga gojenie się ran,
  • łagodzi oparzenia, również słoneczne więc idealny na lato,
  • poprawia ukrwienie skóry (dobrze się sprawdza przy pękających naczynkach),
  • zatrzymuje wodę w naskórku, idealny do cery suchej, podrażnionej,
  • działa przeciwbakteryjnie, przeciwzapalnie, kojąco i dezynfekująco,
  • jest na tyle delikatny że może być używany w pielęgnacji niemowląt i dzieci np jako dodatek do kremów.
Nagietek jest popularną i łatwą do hodowania rośliną ogródkową ale ja zakupiłam w sklepie zielarski susz za niecałe 5 zł.


Zalałam go oliwą z oliwek tak, aby płatki były zakryte oliwą. Odstawiłam na 3 tygodnie aby olej nabrał właściwości. Przez 3 tygodnie stał na grzejniku, i codziennie nim potrząsałam. Po tym czasie odcisnęłam olej przez gazę do słoiczka i miałam gotowy olejek:)
Suszony nagietek można też zaparzać i pić lub używać do przemywania twarzy.

Olejek kolorem przypomina miód, jest intensywnie żółty, zapach ma delikatnie kwiatowy trochę przypalony.



Używam go zamiast balsamu co 2 dni, ładnie natłuszcza, nawilża i nie jest napakowany chemią. Zdrowie samo w sobie:)
Dodałam go też do mojego pierwszego kremu ale o tym w następnym poście:)

środa, 13 listopada 2013

Oriflame Master Curl maskara + Eyeliner Soft Defuse

Dzisiaj recenzja maskary podkręcającej rzęsy Master Curl i eyelinera w pudrze Soft Defuse od Oriflame. 


MASKARA

Szczoteczka jest delikatnie podkręcona co test typowe dla maskar podkręcających.

Maskara ma za zadanie podkręcić nasze rzęsy lecz takiego efektu nie zauważyłam.
Co innego gdy użyłam przed nałożeniem tuszu zalotki, Master Curl jakby utrzymał rzęsy podkręcone podczas gdy przy użyciu innych tuszy, moje rzęsy szybko opadały.
Więc efekt jest ale tylko w połączeniu z zalotką. 
Maskara delikatnie wydłuża rzęsy, lecz również trochę je skleja.


EYELINER

To mój pierwszy eyeliner w pudrze i trochę się go obawiałam, niestety niektóre moje obawy się potwierdziły ale też niektóre fakty pozytywnie zaskoczyły:) Aplikator jest zakończony gąbeczką, którą aplikuje się kosmetyk, jest na tyle gruba, że ciężko uzyskać cienką kreskę. Za to idealnie sprawdza się przy smoky eye, można go delikatnie rozetrzeć aby uzyskać fajny efekt. 


Eyeliner osypuje się, ciężko go zaaplikować nie brudząc policzków, można kilka razy stuknąć delikatnie aplikatorem o opakowanie aby nadmiar pudru się osypał i to trochę zmniejsza problem.
Kolor który posiadam to Graphite Grey najciemniejszy z trzech dostępnych kolorów.


Puder pięknie mieni się odbijającymi światło drobinkami, jest więc idealny na wieczorne wyjścia. Jest dość trwały mimo osypywania się przy aplikacji, jeśli już uda nam się go nałożyć na powiekę, posłuży nam przez wiele godzin trwale podkreślając nasz makijaż. Jest dobrze napigmentowany, dzięki czemu kreska jest wyrazista.


Podsumowując, zestaw fajny, warto mieć go w kosmetyczce. Zarówno maskary jak i eyelinera trzeba nauczyć się używać aby czerpać z nich to, co mogą nam zaoferować, a jest tego sporo;)

Cena maskary: 30 zł.
Cena eyelinera: 30 zł.

wtorek, 29 października 2013

Olej Arganowy + ziołowe zakupy:)

W końcu znalazłam i odwiedziłam jedyny sklep zielarski w moim małym Ciechanowie:)
Zrobiłam zakupy z których jestem bardzo zadowolona.
Po pierwsze- olej arganowy


Akurat kupiony w aptece bo wychodziło taniej ;) co mnie zdziwiło. Jego właściwości są nieocenione jeśli chodzi o pielęgnację skóry. Przeznaczony głównie dla osób z cerą dojrzałą, ponieważ spłyca wyrażnie zmarszczki, pielęgnuje cerę zabezpieczając ją perzd działaniem czynników zewnętrznych jak np promieniowanie słoneczne, ale mi się przydaje do olejowania i zabezpieczania końcówek włosów a także do kremu który mam zamiar w niedalekiej przyszłości zrobić:)

Inne moje cudowne zdobycze to zioła


Wśród nich są:
  • tarty korzeń żeń szenia - wzmacnia, dodaje energii fizycznej, pobudza myślenie. Muszę powiedzieć że świetnie działa, mam wrażenie jakby moje ciało było silniejsze, gotowe do działanie przez cały dzień i nie chodzę ospała, nie potrzebuję tyle snu co wcześniej. Jeszcze tydzień temu jak nie przespałam 9 godzin chodziłam jak bym chciał a nie mogła, odkąd piję wywar z żeń szenia po 7-8 godzinach jestem wyspana i wypoczęta. Działanie nie ma nic wspólnego z kawą czy napojami energetycznymi, to bardziej jak uzupełnianie w organizmie ważnych składników napędowych;)
  • kwiat nagietka- zakupiłam w celach upiększających;P Robię z niego olejek, który jest już prawie gotowy, będzie jednym ze składników do mojego kremu. Nagietek, tonizuje, nawilża, wygładza cerę. Pomaga zagoić drobne ranki i doprowadzić skórę do 'normalności', jest bardzo delikatny i można go używać przy alergiach nawet u dzieci.
  • herbatka ekologiczna dla nerwusów- coś co w jesienne dni bardzo się przydaje, zwłaszcza przy 3- letnim synku który wszystkiego jest ciekawy lub w czasie ZNP (Zespołu Napięcia Przedmiesiączkowego);) Łagodzi stres, pomaga się uspokoić, to mieszanka ziół w tym melisy. Są smaczne i samo ich picie uspokaja, przynajmniej mnie, może jestem podatna na efekt Placebo;)

Tak więc jak wspomniałam wcześniej noszę się z zamiarem zrobienia swojego kremu. Jak to wyjdzie-zobaczymy. Efektami podzielę się z wami:) Polecam też ziółka zwłaszcza korzeń żeń szenia ale tylko w surowej postaci, nie w kapsułkach do rozpuszczania czy tabletkach bo często zawierają bardzo chemiczne składniki np !aspartam!
Olej arganowy też myślę że przyda się każdej kobiecie, ze względu na szereg zastosowań kosmetycznych. Polecam!

wtorek, 15 października 2013

Astor Soft Sensation Lip Color Butter- zestawienie kolorów

Dzisiaj obiecane zestawienie wszystkich kolorów nawilżających pomadek od Astor Soft Sensation. Zajęło mi kilka dni próbowanie przedstawienia ich w jak najlepszym świetle- dosłownie i w przenośni;)



 Wszystkie zdjęcia robione w naturalnym świetle bez obróbki!
Kolory są bardzo ładne i niektóre bardzo wyraziste, lecz mam wrażenie że się powtarzają. Na przykład 011 Feeling Feline, 012 Unguilty Pleasure i 013 Magic Magenta są do siebie łudząco podobne, chociaż pod różnymi kątami, przy różnym świetle, próbowałam uzyskać różny efekt nasycenia kolorem ale nic z tego, one są po prostu niemal takie same. To samo 003Carmel Envy i 002 Loved Up.

Trwałość jest ok choć rewelacji nie ma- max 2 godziny koloru, za to nawilżenie trwa dłużej przynajmniej o godzinę oczywiście pod warunkiem że nie jemy ani nie pijemy.
Świetny kosmetyk na zimę łączący delikatny kolor i nawilżenie.
Polecam!

Mój ulubiony odcień to 008 Hug Me. 
A Wam które się najbardziej podobają, może któryś dorzucę do zbliżającego się rozdania;)

Cena: 25 zł.

poniedziałek, 14 października 2013

Lakiery kolorama od Maybelline New York, moja mała kolekcja.

Dzisiaj chcę wam przedstawić moją małą kolekcję lakierów Maybelline New York Colorama. Mój zbiór to 6 pięknie nasyconych kolorem lakierów, które są pięknym wykończeniem różnego rodzaju stylizacji.

nr. 103

nr. 86

nr. 83

nr. 15

nr. 652

I jeden z serii metalicznych odcieni nr. 183

Uwielbiam je. Jedyne co mogę im zarzucić to trwałość- bez utwardzacza nie wytrzymują bez odprysków nawet dnia, ale słyszałam też opinie że są super trwałe więc to może zależeć od płytki paznokcia jej równości itp. Przeważnie i tak stosuję utwardzacz więc tu problem rozwiązany. Nieraz też potrzebna jest druga warstwa aby nie było prześwitów, jestem wybredna co do tego i efekt dla mnie musi być już po pierwszym pomalowaniu, dość szybko schną więc to też wielkim problemem nie jest  ale może być lepiej;)
Cenowo też są przystępne w porównaniu do jakości.

Cena: 10 zł.

poniedziałek, 7 października 2013

Przesyłka od Astor:)

Dzisiaj kurier zawitał do mnie z paczką od Astor w której był zestaw wygranych pomadek Soft Sensation Lip Color Butter, nadając mi tym samym super humor na cały dzień:)
 8 kolorów słodko pachnących przyjemnie nawilżających i rozświetlających pomadek w kredce. 
Jedną z nich opisałam już kiedyś dokładniej tu -> KLIK

,

 Był to konkurs na funpage'u Astor, który wiele z Was pewnie kojarzy. Trzeba było stworzyć mema, podpisać obrazek. 
To mój zwycięski mem:

 
W najbliższym czasie przygotuję dla Was prezentację wszystkich kolorów i może jakieś małe rozdanie;)

niedziela, 6 października 2013

Październikowa aktualizacja- czyli moje włosy dzisiaj

Założyłam tego bloga z myślą o włosach a jeszcze nie pisałam o ich aktualnym stanie. Oto więc po prawie dwóch latach nauki, testach, eksperymentach i poznawaniu moich włosów od cebulek po końce, przedstawiam Wam ich aktualny stan z którego jestem zadowolona.



Ostatni raz były podcinane w marcu 2013. Od tamtej pory zorganizowałam sobie stały zestaw kosmetyków który moje włosy bardzo lubią. Oto on:

OLEJOWANIE
Pierwszy krok i dający wielkie rezultaty na moich włosach. Olejowanie oczywiście wykonywane przed myciem włosów. Używam do tego oleju lnianego, nakładam go pod foliowy czepek na minimum 2 godziny po czym zmywam zawsze szamponem, nigdy odżywką bo mnie to przeraża;)
Stosuję olejowanie sezonowo na wiosnę lub jak widzę że moje włosy tego potrzebują.


SZAMPONY
Oczyszczanie co 2-3 mycia z 'Eva Nature Style' ziołowy z pokrzywą lub 'Labell oczyszczanie' z cytryną, która dodatkowo przedłuża świeżość włosów. 
Na co dzień do mycia włosów używam płynu do kąpieli dla kobiet w ciąży 'Babydream fur mama', pięknie pachnie, nie przetłuszcza włosów, delikatnie je myje, zawiera szereg substancji nawilżających bez zbędnej chemii.

ODŻYWIANIE
Aby odżywić włosy i nadać im blasku stosuję balsam do włosów zniszczonych, łamliwych i osłabionych Green Pharmacy z wyciągiem z pokrzywy zwyczajnej. 
Mieszam go z sokiem z aloesu, co dodatkowo nawilża włosy i dodaje im pięknego blasku. Nakładam mieszankę na umyte włosy na 10 minut. Balsam zawiera tylko lekkie silikony co zbytnio nie obciąża włosów, nie zawiera parabenów, barwników SLS ani SLES.

ZIOŁOWE PŁUKANKI
Moimi ulubionymi ziołami są pokrzywa zwyczajna i rumianek, czyli dwa najpopularniejsze zioła. Zaparzam po jednej torebce w szklance przez około 10 minut, studzę, czasami dodaję kilkanaście kropli soku z cytryny aby dodać włosom świeżości i objętości. Taką mieszanką płuczę skórę głowy i włosy. To je wzmacnia a sok z cytryny dodatkowo zakwasza włosy zamykając ich łuski.

ZABEZPIECZANIE
Ostatnim mega ważnym krokiem jest zabezpieczenie końcówek. Do tego u mnie idealnie sprawdza się jedwab CHI, który dzięki silikonowej warstwie ale też nawilżającym składnikom zabezpiecza moje końcówki na dłuuuugie miesiące. W przeciwieństwie do jedwabiu Biosilk nie robi z końcówek siana po dłuższym stosowaniu bo nie zawiera tylu alkoholi. Nakładam go tylko na końcówki aby silikony nie obciążyły nadmiernie włosów.


I to wszystko jeśli chodzi o kosmetyki.
Jak widzicie moje włosy lubią zioła, mam to szczęście że nie przesuszają ich za dużo, zresztą bronię je przed tym:) Planuję zapuścić włosy do pasa, jeszcze około 20 cm. Wizytę u fryzjera planuję na wiosnę, mam trochę rozdwojonych końcówek ale to z czasów kiedy sama sobie nieudolnie przycinałam końcówki na różnej długości miażdżąc je i jeszcze się nie zrównały z obcinaniem u fryzjera. Najważniejsze że ich stan się nie pogarsza i to mnie cieszy:)
Generalnie moje włosy są mało porowate, dość lejące się i gładkie, niby super ale to ma konsekwencje w ich układaniu, żyją swoim życiem i pozwalam im na to, bo to cena za ich zdrowie:)

czwartek, 26 września 2013

Naturalna pielęgnacja cery- moja alternatywa dla toniku.

Moja cera jest wybredna, średnio wrażliwa, podatna na zaczerwienienia, raczej jasna i sucha. Toniki z zawartością alkoholu ją podrażniają a bez alkoholu nie zapobiegają wypryskom. Znalazłam więc alternatywę dla wszystkich toników wśród ziół i stosuję tę metodę okresowo od ponad roku.

Rozwiązaniem stał się dla mnie napar z rumianku. 



Może to się niektórym z Was wydać małe odkrycie, ale dla mnie było wielkim WOW kiedy zobaczyłam efekty. Naparu z rumianku używam też do płukanek do włosów no i do picia od czasu do czasu:)

Jak przyrządzam 'tonik': jedną torebkę rumianku zalewam niewielką ilością wody tak, aby torebka była zanurzona, nie więcej niż 1/4 szklaneczki. Przykrywam na 10-15 minut aby napar dobrze naciągnął, wyjmuję torebkę i zostawiam do ostygnięcia. Trzymam pod nakryciem.
Tak przygotowaną miksturę stosuję 3 dni przemywając twarz wacikiem umoczonym w wywarze. Po około 3 dniach na dnie szklanki wydziela się osad i wtedy (jeśli jeszcze coś zostanie) wylewam napar.

ZALETY:
  • gładsza twarz,
  • ślady po krostkach szybciej znikają,
  • znikają zaskórniki,
  • cera ogólnie wygląda na zdrowszą,
  • cera nie ma kontaktu z alkoholem i chemią zawartą w tradycyjnych tonikach.
Uwaga! Osoby o wrażliwej i suchej cerze muszą uważać, ponieważ rumianek ma też działanie wysuszjące i podrażniające! Niezbędne jest więc dogłębne nawilżenie skóry twarzy po tym zabiegu, ja używam kremu Nivea, tego zwykłego niebieskiego bo sprawdza się u mnie najlepiej. Można dodać też do naparu kilka kropel soku z aloesu, to też zapobiega przed nadmiernym wysuszaniem i podrażnieniem twarzy, a także wspomaga zabijanie bakterii, wirusów i przyspiesza gojenie drobnych ranek na skórze.

Tradycyjny tonik za alkoholem też zawsze mam w łazience. Ale używam go raz w tygodniu aby zetrzeć i zabić wszystko to z czym nie poradził sobie rumianek.

Zachęcam do wypróbowania, w razie pytań piszcie poniżej:)

środa, 11 września 2013

Nawilżająca pomadka w kredce Astor (Soft Sensation Lipcolor Butter)- opinia.

Witajcie po przerwie:)
Chcę Wam przedstawić niezwykły mały kosmetyk marki Astor, którego stałam się posiadaczką:)

Soft Sensation Lipcolor Butter to pomadka w kredce która nawilża, nabłyszcza
i nadaje delikatny kolor.
Odcień Burnt Rose (009)



Według mnie jest to kosmetyk godny uwagi, ale zamiast pomadka kolorowa, idealnie by się spisał jako pomadka nawilżająca. 

Efekt w sztucznym świetle (zdjęcie z fleszem):
 
a tu w naturalnym świetle (bez flesza):

W naturalnym świetle jest ledwo widoczna, więc idealna dla kobiet ceniących sobie naturalne wykończenie makijażu. Co prawda jest to też najjaśniejszy odcień z całej gamy kolorów.

Opakowanie fajne, tylko trzeba uważać żeby przy zatykaniu skuwką nie naruszyć pomadki. Bardzo precyzyjnie się rozprowadza, wygodna w użyciu.
Nabłyszczenie jest ładne, takie nie obklejone usta czymś tłustym a raczej efekt mokrych ust, bardzo estetyczne refleksy bez drobinek brokatu co jest dla mnie dużym plusem.
Nawilżenie jest najlepsze ze wszystkiego co obiecuje producent. Usta są przyjemnie aksamitne i nie sklejone jak po niektórych błyszczykach. Efekt nawilżenia trwa nawet kilka godzin, podczas gdy kolor już dawno się ulotnił.  Dobre rozwiązanie dla kobiet z suchymi ustami.
Trwałość jest słabiutka, pomadka przegrywa od razu z piciem i jedzeniem, a bez tego wytrzymuje max 2 godziny. Nie dość że kolor jest słabiutki to jeszcze szybko schodzi. Za tę cenę i od tak renomowanej marki oczekiwała bym jednak większej trwałości.


Cena: 25 zł.

piątek, 2 sierpnia 2013

Lirene Dermo Program (piling, balsam, krem do ciała)- opinia

Z marką Lirene nie miałam do czynienia wcześniej a szkoda. Opowiem Wam trochę o rodzince produktów do kompleksowej regeneracji skóry jaki miałam okazję przetestować.


W skład zestawu wchodzą trzy produkty pielęgnacyjne: piling do ciała, balsam i krem do ciała.

PILING:

Co mówi producent: Myjący gruboziarnisty piling do ciała, przeznaczony jest dla skóry suchej i szorstkiej, która potrzebuje pobudzenia i regeneracji. Piling aktywnie myje i oczyszcza skórę, a także odżywia przywracając jej naturalną nutri- równowagę.
Mikrocząsteczki składników aktywnych odbudowują uszkodzone włókna kolagenowe i stymulują ich dalszą produkcję.
Moja opinia: Wszystko co pisze producent się zgadza. Dobrze zdziera martwy naskórek, skóra jest po nim gładka i nie podrażniona co jest bardzo ważne. Bardzo podoba mi się jego zapach, delikatny trochę kwiatowy. Używam go raz w tygodniu żeby nie zdzierać skóry właściwej na przemian z kremowym balsamem. Myślę, że jeszcze po niego sięgnę:)

BALSAM:




Co mówi producent: Balsam do ciała do skóry suchej i szorstkiej, skutecznie regeneruje i odżywia skórę dzięki specjalistycznej formule lipidowej. Kremowa konsystencja zapewnia przyjemne rozprowadzanie produktu i szybkie wchłanianie. Składniki formuły skutecznie pielęgnują skórę zapewniając jej korzyści niezbędne dla 100% regeneracji skóry.
Moja opinia: Balsam jest OK. Nawilża dość dobrze, fajnie sprawdza się po opalaniu. Jego wadą jest długie wchłanianie się, zostawia na skórze film, który znika dopiero po około pól godziny. Myślę, że mógł by być lepszy gdyby większe stężenie składników odżywczych. W składzie zawiera min: parafinę, glicerynę, wosk z oliwek i ine nawilżające i regenerujące składniki.

KREM DO CIAŁA:




Co mówi producent: Ratunek w kremie do ciała dla skóry suchej i szorstkiej, która potrzebuje błyskawicznej pomocy. Regenerujący ratunek w kremie, przynosi skórze natychmiastową i długotrwałą ulgę, dzięki specjalistycznej formule lipidowej. Biomimetyczny kompleks lipidowy, odbudowuje i wzmacnia naturalny płaszcz lipidowy skóry. Kompozycja naturalnych olei skutecznie i szybko niweluje uczucie napięcia i szorstkości. Gliceryna wspomaga naturalną funkcję obronną skóry oraz wzmacnia działanie naturalnych substancji lipidowych, dzięki czemu skóra odzyskuje witalny, zdrowy wygląd. Ekstrakt z błękitnej algi skutecznie i szybko zapewnia likwidację mikropęknięć w przesuszonych miejscach na skórze. 
Moja opinia: Krem jest lepszy niż balsam. Działanie ma rewelacyjne, skóra się wygładza, jest nawilżona, miękka w dotyku i faktycznie niweluje pęknięcia spowodowane przesuszeniem. Szybciej się też wchłania i ma gęstszą konsystencję niż balsam. Zapach równie ładny co balsam i piling.

Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z tego zestawu, czego się nie spodziewałam. Myślę że następnym razem sięgnę po piling i krem bo ma lepsze działanie niż balsam. 
Być może dlatego jestem z nich tak zadowolona, że są przeznaczone do skóry suchej i szorstkiej, takiej jak moja, i po ich stosowaniu naprawdę czuć różnicę. Dodatkową ich zaletą jest brak parabenów.
Cenowo też przedstawiają się dobrze. POLECAM!:)

Cena pilingu: 14 zł.
Cena balsamu: 15 zł.
Cena kremu: 15 zł.