Ile razy zdarzyło Wam się upuścić ulubione cienie i rozkruszyć w drobny mak? Mi co najmniej kilka. Ale zamiast wylewać łzy, można wylać kilka kropli spirytusu i cieszyć się dalej swoimi ulubionymi kolorami;)
Chcę się z Wami podzielić sposobem, który podpatrzyłam na You Tube, który rozkruszone cienie scala znowu w ładną prasowankę.
Będziemy potrzebować:
- spirytus czysty lub wódkę minimum 40%
- słomkę lub pipetkę do dozowania alkoholu
- wsuwkę, wykałaczkę lub mały cienki patyczek
- listek kuchennego ręcznika papierowego
- monetę, 2 lub 5 zł, zależy od wielkości cieni, lub inny płaski przedmiot pasujący kształtem do cieni
- i oczywiście uszkodzone cienie:)

Za pomocą słomki lub pipetki, dodajemy spirytus. Nie za dużo, cienie nie mają pływać, musi się z nich zrobić papka o konsystencji kiślu lub czegoś takiego;)
Pod wpływem spirytusu cienie się rozpadają. Mieszamy je, aż uzyskamy jednolitą konsystencję.
Wymieszane cienie odstawiamy na 30 minut żeby trochę zastygły i aby odparował nadmiar spirytusu.
Po 30 minutach, owijamy w ręcznik papierowy 2 lub 5 złotówkę lub inny mały, płaski przedmiot kształtem pasujący do naszych cieni.
Owinięty przedmiot mocno przyciskamy do cieni, trzymamy kilka sekund i puszczamy. W ten sposób prasujemy cienie a ręcznik kuchenny pochłania pozostałości spirytusu.
Po odciśnięciu, mamy cienie jak nowe, o jednakowej pigmentacji.
Zapach spirytusu całkowicie się ulatnia następnego dnia, więc polecam trzymać cienie jeszcze przez noc otwarte:)
Ma ktoś taki problem z cieniami i wypróbuje ten sposób? Polecam bo jest skuteczny i prosty w wykonaniu!:)
PRZYPOMINAM O ROZDANIU, ZAPRASZAM DO WSPÓLNEJ ZABAWY!:) http://agugupazdziernik.blogspot.com/2014/01/megarozdanie_28.html